- Możliwości medycyny są nieograniczone!
Niestety, ograniczone są możliwości pacjentów. - Przychodzi kobieta do lekarza:
– Panie doktorze, dziękuję za wspaniałe leczenie.
– Ależ ja leczyłem pani męża, nie panią!
– Tak, tak, ale ja po nim wszystko dziedziczę... - – Co jest najtrudniejsze w zawodzie lekarza okulisty?
– Przekonać pacjentkę, żeby się rozebrała. - U dentysty:
– Ile kosztuje ekstrakcja zęba?
– 100 złotych.
– 100 złotych za kilka minut pracy?!
– Mogę wyrywać powoli, jeśli pan chce. - Pacjent skarży się lekarzowi:
– Panie doktorze, nie mogę usnąć. Przewracam się z boku na bok i nic!
– Też bym nie zasnął, jak bym się tak wiercił. - Siostra do pacjenta:
– Jest pan żonaty?
– Tak, ale te obrażenia to z wypadku mam. - Lekarz mówi do staruszki:
– W pani wieku trzeba się oszczędzać, unikać chodzenia po schodach, przestrzegać diety.
Po pewnym czasie staruszka zjawia się u tego samego lekarza.
– Jak się pani czuje? – pyta lekarz.
– O, znacznie lepiej... Tylko mam jedno pytanie. Czy już mogę zacząć chodzić po schodach?
– Może pani – odpowiada lekarz.
– To chwała Bogu! Bo już to wchodzenie po rynnie na czwarte piętro bardzo mnie męczyło! - – Czy po wyleczeniu będę mógł grać na fortepianie? – pyta pacjent, który zranił się w rękę.
– Oczywiście, że tak – odpowiada lekarz.
– Jest Pan cudotwórcą doktorze! Ja nigdy dotąd nie grałem na fortepianie... - – Mam już siedemdziesiątkę – skarży się pacjent lekarzowi – a wciąż podobają mi się kobiety. Czy to prawda, że uganianie się za spódniczkami jest zgubne w moim wieku?
– Tylko w wypadku – uspokaja go lekarz – gdyby udało się panu którąś dogonić... - Przychodzi lekarz do pacjenta i mówi:
– Wszystko jest dobrze, operacja się udała. Nie rozumiem, dlaczego przed operacją tak się pan szarpał, kopał i wyzywał pielęgniarki.
– Panie doktorze, ja tu miałem tylko okna umyć... - – Byłeś u tego znanego psychoanalityka?
– Byłem.
– No i co, nie moczysz się już w nocy?
– Moczę, ale teraz jestem z tego dumny. - – Ile płacę? – pyta pacjent dentystę.
– 400 złotych.
– Przecież mówił pan, że wyrwanie zęba będzie mnie kosztowało najwyżej 100 zł.
– Owszem, ale swoim krzykiem wypłoszył mi pan z poczekalni trzech pacjentów. - – Panie doktorze, jaką gimnastykę stosować przy otyłości?
– Przede wszystkim wczesne wstawanie.
– Z łóżka?
– Nie, od stołu. - – Panie doktorze, czy pacjenci często umierają w tym szpitalu?
– A skądże. Tylko jeden raz. - Lekarz wchodzi do pokoju pacjenta i mówi:
– Wygląda pan dziś znacznie lepiej. Czy czuje się pan też lepiej?
– Tak, panie doktorze. Pewnie dlatego, że zastosowałem się ściśle do napisu, na butelce z lekarstwem, które mi pan zapisał.
– A jaki tam był napis? – pyta lekarz.
– „Trzymać szczelnie zamknięte”. - – Czy Kaziu długo będzie w szpitalu?
– Tak.
– Rozmawiałeś z lekarzem?
– Nie, ale widziałem pielęgniarkę, która się nim opiekuje. - Okulista po zbadaniu kolejnego pacjenta:
– Panie, jak pan tu w ogóle trafił?! - – Panie doktorze, pies mnie pogryzł!
– Gdzie?
– Koło poczty. - Korytarzem w szpitalu biegnie pacjent, który właśnie miał mieć operację.
– Co się stało?! – pytają go inni pacjenci.
– Słyszałem, jak pielęgniarka mówi: to bardzo prosta operacja, niech pan się nie martwi, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze!
– Próbowała tylko pana uspokoić, co w tym złego?!
– Ona nie mówiła do mnie. Mówiła do lekarza!!! - – Ból w pana lewym kolanie to kwestia wieku – wyjaśnia pacjentowi lekarz.
– Ciekawe – denerwuje się pacjent – drugie kolano ma tyle samo lat, a nie boli... - Przychodzi pacjent do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, mam problem, kiedy śpię, to chrapię. Co mam robić?
– Niech pan zaśnie przy otwartym oknie, to przejdzie.
Następnego dnia pacjent znowu przychodzi do lekarza, a lekarz pyta:
– I co? Chrapanie zniknęło?
– Chrapanie nie, ale zniknął TV, DVD i mikrofala. - W przychodni przeciwalkoholowej lekarz ze zgrozą załamuje ręce.
– Wątroba zrujnowana, nerki w rozsypce. Do tego śledziona, wydolność serca...
– Czy pan zdaje sobie sprawę panie Kowalski, że to wszystko przez alkohol!
– Dziękuję, panie doktorze – rozpromienia się pacjent. – Jest pan pierwszym człowiekiem, który nie zwala wszystkiego na mnie. - Przychodzi pacjent na badanie słuchu. Lekarz zaczyna:
– Proszę powtarzać za mną – i szepcze półgłosem: – Sześćdziesiąt sześć.
– Trzydzieści trzy – mówi pacjent.
– No tak – notuje lekarz – 50 procent utraty słuchu. - Lekarz do kolegi po fachu:
– Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść, a on zdrowieje.
– Tak... czasem medycyna jest bezsilna. - Przychodzi pacjent do lekarza:
– Panie doktorze, ugryzł mnie pies.
– A był wściekły?
– No, zadowolony to on nie był. - – Powiedz mi – pyta pacjent w szpitalu sąsiada z najbliższego łóżka – dlaczego na sali operacyjnej chirurg zakłada maskę?
– Być może – odpowiada zagadnięty – nie chce być rozpoznany, gdy cięcie mu nie wyjdzie. - Przychodzi pacjent do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, źle się czuję, chyba mi wątroba nawala.
– A pije Pan?
– Piję, ale to nie pomaga! - – Jaki jest najlepszy sposób na katar?
– Dwie tabletki środka przeczyszczającego i strach kichnąć... - – Czy mam się rozebrać, panie doktorze?
– Nie trzeba. Widziałem panią kilka dni temu na pływalni. - Młody lekarz odebrał pierwszy poród. Pyta ordynatora:
– I jak mi poszło?
– W zasadzie dobrze, ale po pupie klepie się noworodka, a nie matkę. - W gabinecie lekarza rodzinnego dzwoni telefon:
– Panie doktorze, proszę przyjechać, nasz 3-letni synek połknął korkociąg.
– Zaraz będę. A co państwo zrobili do tej pory?
– Flachę otworzyliśmy śrubokrętem. - Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora, jakie stosują kryteria, aby zdecydować, czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie, czy nie.
– Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, żeby opróżnił wannę.
– Aha, rozumiem – odpowiedział gość. – Normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
– Nie, normalna osoba wyciągnie korek z wanny. - Pacjent mówi do lekarza:
– W młodości przeszedłem angielską chorobę, potem miałem egipskie zapalenie oczu, a w zeszłym roku dostałem hiszpankę, która przerodziła się w chińską grypę...
– Zazdroszczę panu – przerywa lekarz – w ten sposób poznał pan kawał świata. - – Czy dr Nowak jest tym laryngologiem, który ciebie leczy?
– Wiesz, ja też myślałam, że on jest laryngologiem, ale po otrzymaniu rachunku sądzę, że to specjalista od zdzierania skóry. - U okulisty:
– Proszę przeczytać najniższy rząd, który pan jest w stanie zobaczyć.
– Made in China. - Lekarz po zbadaniu pacjenta postawił diagnozę, posługując się medyczną terminologią.
Pacjent nie zrozumiał i prosi o powtórzenie w sposób zrozumiały.
– Mówiąc krótko, pan zbyt dużo pali i pije.
– W takim razie – mówi pacjent – proszę mi to jeszcze raz powiedzieć po łacinie, żebym mógł powtórzyć żonie. - – Panie doktorze, mogę mieć jakąś nadzieję?
– Nadzieję tak, szans raczej nie. - W środku nocy pielęgniarka w szpitalu budzi pacjenta.
– Co się stało? – pyta zaspany chory.
– Zapomniał pan wziąć tabletki na sen. - Przychodzi kobieta do lekarza.
– Panie doktorze, mojego męża ugryzła pszczoła.
– Gdzie?
– W tego... no wie pan...
– Rozumiem. A czego pani ode mnie oczekuje?
– Niech pan da mężowi coś, żeby ból minął, a opuchlizna została. - W sanatorium lekarz przepisał pacjentowi dietę wzmacniającą, składającą się z jaj i czerwonego wina.
Po jakimś czasie pyta pacjenta:
– Jak się pan teraz czuje?
– Wszystko byłoby dobrze, gdyby wino było tak stare, jak jajka, a jajka tak świeże, jak wino. - W klinice lekarz pyta pielęgniarkę:
– To te czworaczki, które dzisiaj przyszły na świat tak głośno płaczą?
– Nie – odpowiada zapytana. – To ich ojciec. - – Nie rozumiem, dlaczego mam panu zapisać środki nasenne, skoro pół nocy przesiaduje pan w barze...
– To nie dla mnie, to dla mojej żony! - Lekarz rezydent pyta ordynatora szpitala:
– Co mam wpisać w rubryce „przyczyna zgonu”?
– Swoje nazwisko... - – Siostro! Po co mówiliście pacjentowi z siódemki, że chcemy mu nogi uciąć?!
– A co, uciekł?
– Tak!
– A pan doktor mówił, że ten paraliż jest nieuleczalny... - Do księgarni położonej w pobliżu szpitala wchodzi młoda, piękna kobieta ubrana na czarno.
– Poproszę o jakąś książkę dla chorego.
– Czy... o treści religijnej? – pyta sprzedawca.
– Niestety – wzdycha klientka. – Mój mąż nie jest już aż tak ciężko chory. - Przychodzi kobieta do lekarza. Ten ją zbadał, a że był to lekarz prywatny przyszło w końcu do płacenia. Pacjentka zaczyna się rozbierać i mówi:
– Nie mam przy sobie pieniędzy, więc zapłacę panu w naturze.
Lekarz podrapał się po głowie i pomyślał: „No cóż, skoro nie mogę dostać pieniędzy, dobre i to”.
Przed przystąpieniem do pobrania „opłaty”, spojrzał na kobietę i zapytał:
– Zaraz, zaraz. Czemu ma pani taki czarny brzuch?
– Aaa, bo... przed chwilą płaciłam za węgiel. - Pielęgniarka mówi do lekarza:
– Panie doktorze, ten symulant spod trójki umarł dzisiaj w nocy.
– No tym razem to już przesadził. - Lekarz do pacjenta:
– Jak zadziałało lekarstwo?
– O wspaniale, mojemu synowi przeszedł kaszel, mnie zniknął ból pleców, a tym, co zostało, żona odetkała zlew. - – Panie doktorze, włosy zaczynają mi siwieć. Czy sądzi pan, że farbowanie może mieć jakieś szkodliwe następstwa?
– Niewątpliwie. Jeden z moich pacjentów zaczął sobie farbować włosy, a w dwa miesiące później był już żonaty. - – Panie doktorze, wracam przedwczoraj do domu, a tam moja żona z kochankiem w łóżku i mówi do mnie, żebym poszedł do kuchni i zrobił sobie kawę. Wracam wczoraj do domu – to samo, dzisiaj – też to samo.
– To chyba potrzebny jest adwokat, nie lekarz.
– Oczywiście panie doktorze, ale chciałem tylko zapytać, czy ja mogę tyle kawy pić? - Lekarz do pacjenta:
– Pańska dolegliwość nie jest groźna, ale jednak trzech na stu pacjentów umiera na nią.
– A czy tych trzech już umarło? – pyta pacjent z nadzieją w głosie. - Do lekarza przychodzi pacjent z trzęsącymi się rękami.
Lekarz pyta:
– Czy pan dużo pije?
– Nie bardzo. Większość mi się wylewa. - – Mój lekarz zapowiedział, że szybko postawi mnie na nogi.
– I dotrzymał słowa?
– Tak, musiałem sprzedać auto, żeby mu zapłacić i teraz wszędzie chodzę pieszo. - Do gabinetu psychiatry wchodzi mężczyzna z żoną, skarżąc się na jej apatie. Lekarz porozmawiał z pacjentką, potem ją objął, pogłaskał i kilka razy pocałował.
Wreszcie zwraca się do obecnego przy tej scenie męża:
– Oto zabiegi, które są potrzebne pańskiej żonie. Powinny być stosowane przynajmniej co drugi dzień. No, powiedzmy we wtorki, czwartki i soboty.
– Dobrze, we wtorki i czwartki mogę żonę do pana przyprowadzać, ale sobota wykluczona – gram z kolegami w karty! - Lekarz do rolnika:
– Obiecaliście mi prosiaka, gdy was wyleczę. Zapomnieliście już?
– Nie, nie zapomniałem, ale prosiak też wyzdrowiał. - – Z czego się tak cieszysz?
– Byłem u dentysty.
– To wcale nie jest takie wesołe?
– A właśnie, że jest... wyjechał na urlop. - – Panie doktorze – informuje pielęgniarka – na korytarzu jest pacjent, który głośno opowiada, że był już u wszystkich lekarzy w mieście.
– A na co się uskarża?
– Właśnie na nich. - Zadowolony z wykonanej operacji chirurg mówi do kolegi:
– To był ostatni dzwonek, żeby przystąpić do operacji...
– Tak, rzeczywiście – odpowiada kolega. – Jeszcze jeden dzień, a pacjent zacząłby powracać do zdrowia bez operacji. - – Byłam u doktora w związku z moimi zanikami pamięci.
– I co ci zalecił?
– Płacić z góry za wizyty. - – Panie doktorze, mój mąż każdej nocy mówi przez sen, nie mogę przez to spać.
– Widocznie za dnia nie dopuszcza go pani do głosu. - Hipochondryk u lekarza.
– Doktorze. Żona mnie zdradza, a rogi mi nie rosną.
– Wie Pan, z tymi rogami to taka przenośnia.
– Uff, co za ulga. Już myślałem, że to niedobór wapnia. - – Dlaczego wypisujesz do domu tego pacjenta spod ósemki? – pyta psychiatra psychiatry.
– Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta, który się topił!
– Tak, ale potem go powiesił, żeby wysechł! - Przychodzi pacjent do lekarza i chce dostać zwolnienie z pracy. Lekarz na to, że nie może mu dać zwolnienia, bo nie ma ku temu żadnego powodu – jest zdrowy. Pacjent wyszedł z gabinetu, zatoczył się, runął na podłogę i zmarł na miejscu.
Lekarz wychodzi na korytarz, patrzy, co się stało i mówi do pacjentów:
– No widzicie?! Miałem rację... tak mu się pracować nie chciało, że wolał umrzeć niż iść do roboty! - – Panie doktorze, jestem wykończona. Odkąd mój mąż zachorował, dzień i noc muszę czuwać przy jego łóżku.
– Przecież przysłałem państwu młodą pielęgniarkę!
– Właśnie dlatego! - Przychodzi pacjentdo lekarza cały pogryziony, lekarz się pyta:
– Co się panu stało?
– Przyszedłem trzeźwy do domu i pies mnie nie poznał. - – Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
– Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę.
– Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka. - – Panie doktorze, mój mąż strasznie mnie obraził.
– I dlatego musi mnie pani budzić w środku nocy?
– Tak, bo teraz trzeba go będzie pozszywać. - Przychodzi do lekarza pacjent, który przebył skomplikowaną operację, a następnie długotrwałą rehabilitację.
– No i jak pan się teraz czuje, panie Kowalski? – pyta lekarz prowadzący.
– Doskonale, panie doktorze – odpowiada z goryczą pacjent. – Ale, czy nie można było tego wcześniej na szczurach wypróbować? - – Panie doktorze! Miałem na wczasach przygodę i zaraziłem się wstydliwą chorobą. Czy to przejdzie?
– Tak, na żonę i dzieci. - Lekarz zwraca się do sędziwego pacjenta, który lubi zaglądać do kieliszka:
– Jeżeli nie przestanie pan pić, grozi panu utrata wzroku.
– Panie doktorze, tyle już w życiu widziałem... - – Czy zastosował się pan do moich zaleceń i brał 3 razy dziennie po 1 tabletce, popijając kieliszkiem koniaku?
– Tak, panie doktorze, z tabletkami jestem 2 tygodnie „do tyłu”, ale z koniakiem za to trzy tygodnie „do przodu”. - Przychodzi pacjent do lekarza laryngologa i mówi:
– Panie doktorze, wydaje mi się, że jestem ćmą.
– Ale to nie do mnie – wzrusza ramionami lekarz. – Trzeba było pójść do psychiatry.
– Może i trzeba było, ale poszedłem tam, gdzie się świeciło. - W gabinecie seksuologa:
– Kiedy miał pan ostatnio stosunek?
– Oj panie doktorze tak dawno, że nie pamiętam. Zadzwonię do żony, może ona wie.
Wykręca numer i pyta:
– Zosiu, kiedy ostatni raz uprawialiśmy seks?
– A kto mówi? - W rejestracji:
– Chciałbym się zapisać do kardiologa.
– Najbliższy wolny termin za rok.
– Hmm... ale ja nie wiem, czy tak długo pożyję!
– To zapiszę pana ołówkiem i najwyżej wygumkuję... - Jak żegna się okulista?
– Do zobaczenia.
A laryngolog?
– Do usłyszenia.
A ginekolog?
– Jeszcze do pani zajrzę. 
Lubisz rozrywki umysłowe?
Quizy, krzyżówki, zagadki, układanki, puzzle
Quizy, krzyżówki, zagadki, układanki, puzzle
Fascynujący świat zwierząt i roślin
Zdumiewające fakty, ciekawostki i rekordy przyrodnicze
Zdumiewające fakty, ciekawostki i rekordy przyrodnicze
