Tadeusz Fangrat, fraszki

Meta nie start, mówi co kto wart.

Tadeusz Fangrat

„Anonim”

Pisali go mali,
a diabli nadali.

„Oportunistycznie”

Dla chleba, panie, dla chleba
i wody do ust nabrać trzeba.

„Kwestia”

Oto kwestia, jaką wybrać drogę:
czy nadstawić głowę, czy podstawić nogę.

„Pan swojej woli”

Pan swojej woli w ścisłym pozostaje związku
ze sobą jako sługą własnych obowiązków.

„Rezerwat przyrody”

Kawał lasu
bez hałasu.

„Technika”

Technika dziwnie zmienia świat,
koń znika, a zostaje bat.

„Mąż”

Mąż źle ułożony
to mąż w łóżku cudzej żony.

„Pytanie”

Co to są wczasy?
Wytchnienia pora,
czy kurs skrócony
nauk Amora.

„Izba wytrzeźwień”

Arka przymierza dla ludzi
po potopie wódzi.

„Mąż pantoflarz”

Pan i władca.
Spod kapca.

„O zagniewanych”

Patrzą na siebie wilkiem.
Czemu nie motylkiem?

„Rada na wycieczkę”

W lesie nie rób szumu, kolego!
Wiatr i drzewa są od tego.

„Od lat”

Od lat żyją w zgodzie.
Z myślą o rozwodzie.

„Z filozofii”

I ateusz docenia
pobożne życzenia.



Nie tylko dla orłów
Prawda czy fałsz?

„Walka”

Niejeden osiołek
jak lew walczy o stołek.

„Kolejka”

Najpierw boski czar kielicha,
potem skarg i trosk do licha.

„Do...”

Samo ciało
to za mało.

„Miłość bez granic”

On kocha swoją żonę miłością bez granic:
Raz ma ją za najdroższą, a drugi raz a nic.

„Złotniczka”

Robota jesieni:
złocenie zieleni.

„Wystarczy”

Zamiast go pytać, co jadł na śniadanie,
wystarczy spojrzeć na jego ubranie.

„Cisza w klasie”

Innym słowy:
nie ma mowy.

„O widzeniu”

Czasem moc kłopotów
bywa na tym tle,
że coś jest źle widziane
przez widzących źle.

„Mechanizm”

Bez pomocy sznurka
ani rusz figurka.

„W sanatorium domowym”

Przygarnąłem kawkę ze złamana nóżką
i teraz jest w domu u mnie kuracjuszką.

„Arbiter”

Dla skłóconej trzody,
wilk arbitrem zgody.

„Liczenie”

Ten się liczy między nami,
kto się liczy ze słowami.

„Miara”

Każdy ślimak wielki,
na miarę muszelki.

„Przyjaciel”

Zawsze i wszędzie w gotowości
stał przy mnie murem obojętności.

„Źródła”

Był dla niej źródłem uczuć za młodu,
a dziś jest tylko źródłem dochodu.




„O bredniach”

Są tak nęcące brednie,
że prawda przy nich blednie.

„Kreacja”

Gdy z jednym „głębszym” się uporał
stworzył nam teatr jednego aktora.

„Powód”

Koleżanki złością płoną,
bo je zdradza – z własną żoną.

„Dieta chorego w senatorium”

Na kolacje – zimne nóżki,
na noc ciepłe – kuracjuszki.

„Meta”

Meta nie start,
mówi co kto wart.

„Bez pojęcia”

Nie jeden pojąć nie jest w stanie,
że pijąc do dna – spada na nie.

„Milczenie”

I milczenia krzyk
miesza wrogom szyk.

„Flirtowanie”

Ten, co grube flirty miewa,
nieraz potem cienko śpiewa.

„Fraszka szkolna”

Szkoła – nie teatr
ani opera,
nie potrzebuje
w klasie suflera.

„Życie”

Życie idzie naprzód, takie jego prawo,
a od nas zależy, żeby nie kulawo.

„Moje bogactwo”

Kobiet się nie trzymam,
prócz żony, trzy mam.

„Jak dyskutować?”

Chociaż sprzecznie,
ale – grzecznie.

„Śpiewak”

Śpiewa jak ciele u wrót,
za to kłamie jak z nut.

„Jesień”

Jesień się iści
w muzyce liści.

„Gość”

Dewizą jednej białogłowy,
gość w dom byle dewizowy.



Stworzony z aforyzmów i przysłów
Humorystyczny słownik języka polskiego

„Puenta”

U impotenta
cudem puenta.

„Pomysły niektórych”

Niektórzy mają dziwne pomysły:
Tracą pieniądze, by tracić zmysły.

„O jednym”

W domu – orzeł,
w szkole – gorzej.

„Do pani”

Widząc cię, umrzeć można z zachwytu,
ale żyć z tobą, Boże się zlituj.

„Więź”

I trzask bata
konie brata.

„Pytanie”

Jakie kupić okulary,
by dojrzeć własne przywary?

„Działacz”

On tylko cudem
pozostał z ludem.

„Wyjaśnienie”

Nie myślcie, że to wariat
stracony dla świata.
On tylko do historii
pcha się na wariata.

„Ekwiwalent”

I za wiwaty
dostaje się baty.

„Pociecha”

I stan niełaski
ma swoje blaski.

„Kariera”

Poznać po minie
jak kto wysoko na drabinie.

„Wymowa”

I milczenie
ma odcienie.

„Wysluga lat”

Czasem wysługą lat
kręcisz na siebie bat.

„Nic za darmo”

Nikt nie otrzyma w podarku,
od szkoły głowy na karku.

„Wielkanocna wiosna”

Na stole barwinek, na wierzchołku bazie.
Tyle wiosny w domu i w polu na razie.