Fraszki Tadeusza Szyfera

Najbardziej zryta droga do koryta.

Tadeusz Szyfer

„Właściwa ocena”

Dobra fraszka jest jak wino!
Mocna, chociaż lata miną.

„Z ksiąg 1001 nocy”

Dzisiaj stare księgi nie mają już mocy!
Gdy brak ci tysiąca, nie ma jednej nocy.

„Koło historii”

Tylko tym politykom fortuna się kłania,
co w porę potrafią zmieniać swoje zdania.

„O proporcjach”

Jeśli cała głowa tonie w ideałach,
przydałby się pokarm i dla reszty ciała.

„Niespodzianka”

Mąż po delegacji rankiem żonę naszedł.
Przez okno wyleciał (ciężko) ranny ptaszek.

„Wyczerpanie”

Tylko na emeryturze
siedzi kot przy jednej dziurze!

„Fraszka nie bardzo wielkanocna”

Przykro, kiedy trafi palec
w świeżej babce na zakalec...

„Transformacja”

Ze skutkiem ubocznym,
kiepska, a to znaczy
wręcz raj dla oszustów,
niebo dla krętaczy.

„Diagnoza”

W jakim żyję ustroju? Aż pytać się boję:
kapitalizm, socjalizm, czy drobnoustroje!?

„Sejmowe k... forum”

W kuluarach ważne załatwia się sprawy,
a na sali puste debatują ławy.

„Par-lament!”

Niektórym posłom, szczególnie głowy
należy przykryć... listkiem figowym!

„Sedno...”

.... kobiety jednym słowem streszczę:
Jeszcze!

Bez zmian

W tej materii od wieków niewiele się zmienia
miłość nam przewraca w głowach i w kieszeniach.

„Dobry interes”

Nieraz już udowadniano,
że od wianka lepsze wiano.

„Pokłosie”

Bez uniesienia
nie ma nasienia!




„Wyznanie mianowanego”

Gdzie ulepią mnie – tam stanę!
Bo mam zaszczyt być bałwanem...

„Aksjomat”

Kura, nawet na najwyższej grzędzie,
zaprawdę, nigdy orłem nie będzie.

„Pogoń myśli”

Pewni redaktorzy mają to w zwyczaju,
że goniąc za newsem, rozsądek mijają.

„Sposób na życie”

Nie masz jak pokorne ciele:
ssie dwie matki – ojców wiele.

„Profilaktyka”

Niejeden polityk, zanim władzy liźnie
winien się zaszczepić przeciwko wściekliźnie.

„Do polityków”

Powinni to wiedzieć, bo w tym stanu racja,
że kompromis lepszy niż kompromitacja!

„Czarnowidztwo”

Co z tą demokracją będzie,
jeśli większość utkwi w błędzie?!

„Kolorowo?”

Nasza szarość życia
jest w wielu odcieniach,
często maskujących
jaskrawe zdarzenia.

„Potęga uczuć”

Ten opanował męskie rzemiosło,
kto więcej wkłada, niż mu wyrosło.

„Seks gawędziarz”

Wałek
Od przechwałek!

„Dmuchanie na zimne”

Na wysypiska uważać radzę
śmieci aż płoną, by przejąć władzę...

„Do przewidzenia”

Niejednemu posłowi, nim kadencję skończy,
przedwyborczą ulotkę zamienią w list gończy.

„Złośliwość”

W gówno się zamień!
– rzekła kosa, trafiając w kamień.

„Marzenie”

Wampirowi aż się śni,
honorowy dawca krwi.

„Nostalgia”

Zwłaszcza młodzież bywa chora
na tęsknotę – do sponsora.



Test Rorschacha
Co Ty zobaczysz w tych kleksach?


„Rytmika”

Lubił rytm wartki...
szesnastki i ćwiartki.

„Prostactwo”

Tylko politykom przychodzi do głowy,
że zwykła obelga to jest skrót myślowy.

„Wieczór Kawalerski”

Po to mu taki wieczór stworzono,
by pacan wiedział, co robić z żoną!

„Bez wyjścia”

Adam musiał zostać mężem,
choć na damę trafił z wężem.

„Erodotyk”

Chłodne dotyki lubi ta pani
i stąd jej słabość do zimnych drani.

„Życzenie”

Należy zmienić w naszej naturze,
by to, co wisi było wciąż w górze.

„Czysty hazard”

Postaw na swojego konia!
Będziesz wreszcie mieć coś w dłoniach.

„Polityczne odejście”

Rozstanie konieczne.
W tym ambaras cały,
że partia za duża,
a członek za mały!

„Ostrzegam”

Dasz kobiecie palec – będziesz miał kłopoty,
zechce rękę całą, a nawet klejnoty.

* * *

Urban jego mać! Chęć zakrzyknąć mam,
bo i dźwięk podobny i sens taki sam.

* * *

Jak świat światem nie było inaczej,
obowiązki dla biednych, prawa dla bogaczy.

* * *

Najbardziej zryta
droga do koryta.

* * *

Obroń nas, Panie, przed premierami,
którzy konkretnie nie mówią nic,
obroń nas, Panie, przed reformami,
po których wcale nie da się żyć.
Obroń nas, Panie, przed pasterzami,
którzy chcieliby wciąż tylko strzyc!
Ocal nas, Panie, przed pyskaczami,
którym już władza zbyt poszła w smak.
Ocal i ochroń przed działaczami,
co im sumienia i serca brak!
Strzeż nas (bo możesz) przed cynikami,
których narzędziem stał się Twój Znak!

* * *

Chciałbym chociaż jedno poprawić w naturze,
żeby satyrycy żyli jak najdłużej.