„Asekurant”
– Gdy stanę na uboczu – rozmyślał z polotem –
rydwan dziejów najwyżej orzyga mnie błotem.
„Zakochany filozof”
Poznał ją – i od tej chwili
dekolt z nagą prawdą myli.
„Cud wigilijny”
To nie nowina – daję na to słowo! –
że osły ludzką przemawiają mową.
„Westchnienie”
Czego mi żal? Nie lat minionych.
Lecz grzechów żal – niepopełnionych.
„Nagrobek grabarza”
Tu leży grabarz. Trudna na to rada!
Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.
„Współczesna Diana”
W mitach i w życiu nic się nie zmienia:
Diana poluje wciąż na jelenia.
„Na młodą aktorkę”
Odtwarzając w komedii typ modnej mężatki,
położyła swą rolę na obie łopatki.
Za ten grzech mimowolny nie gań jej krytyku!
Robiła to co zawsze. Po prostu: z nawyku.
„Zmienione przysłowie”
Mądry Polak po szkodzie,
a Polka – po rozwodzie.
„Casanova”
Żar w najcnotliwszej rozpalał damie.
Dzięki męskości? Nie, dzięki famie.
Zwierzęta. Tak czy nie?
„Współczesna Ksantypa”
Nie szuka mędrca modna Ksantypa,
lecz najgłupszego poślubia typa.
„Do ślicznotki”
Dla ciebie słowa pacierza zmienię:
„Wódź mnie aniele na pokuszenie!”
„O wiedzy”
„Wiem, ze nic nie wiem” – tak od tysiącleci
mawiają mędrcy. I analfabeci.
„Katarzyna de Medici”
Zanim na tron wstąpiła, spytała malarzy:
„Powiedzcie, czy w koronie będzie mi do twarzy?”
„Cena miłości”
Dyl zasmucony mówi do kamrata:
„Wiesz, dla kochanki straciłem dukata”.
„A ja straciłem bracie rozum dla niej...”
„To znaczy: ciebie kosztowała taniej!”
„Kochliwa poetka”
Ilekroć wdaje się w amory,
zastrzega się: „Bez metafory!”
„Na rozrabiacza”
Kiepski mówca, lecz za to chemik pierwszej klasy.
Gdziekolwiek się odezwie, wywołuje kwasy.
„Sentencja chińska”
„Kobiety nie bij nawet kwiatem!” Zgoda.
Czasem kobiety, czasem – kwiatu szkoda.
„O Ewie”
Dyl słuchał jak uczenie prawi katecheta:
„Z żebra Adamowego powstała kobieta...”
Trefniś trącił sąsiada, chytrze mrugnął okiem:
„Nic dziwnego, że często wyłazi nam bokiem!”
„Na poczcie”
Za barierą urzędu, o którym tu mowa,
funkcjonuje najsprawniej... poczta pantoflowa.
„Garderoba pani Zet”
Każdy fatałaszek,
sprawił inny gaszek.
„Na pewnego literata”
Bilans twórczości tego literata:
niedobór myśli i słów superata.
„Konrad redivivus”
Oszust spytany, dlaczego siedzi,
współwięźniom przyznał się w skrusze:
„Ja za miliony, drodzy sąsiedzi,
cierpię i znoszę katusze!”
„Na kabotyna”
Choć lowelas na scenie (a i poza sceną)
poniósł fiasko sromotne we flircie z Melpomeną.
„O filantropkach”
Na apel bliźnich z miną uprzejmą
nawet ostatnią koszulę zdejmą.
„Nagrobek pijaka”
Nos miał wiecznie czerwony, mgłą zasnute oczy
i zalewał robaka, co go teraz toczy.
„Prawo grawitacji”
Niejedno ciąży człowiekowi, lecz
pusta sakiewka, to najcięższa rzecz.
„Scenograf w spódnicy”
O niej wyraził się reżyser N.:
Prawdziwy talent w robieniu scen.
„Protegowanej”
Dziwię się, ogarniając twą figurę wzrokiem,
że przy talii tak wąskiej, masz plecy – szerokie.
„O dwóch siostrach, zwolenniczkach liter”
Starsza z nich, dziewczę nie w ciemię bite,
miała od dziecka pociąg do liter.
Młodsza obrała drogę kariery,
co wiedzie poprzez cztery litery.
„O harmonii małżeńskiej”
Tak bardzo zgodne stadło tworzą,
że nawet zgodnie – cudzołożą.
Sprawdź sam!
„Na płodnego kompozytora”
Muzyk ten niekupieckie zgoła ma zwyczaje:
co pożyczył u zmarłych, to żywym oddaje.
„O polemikach osobistych”
Piorą brudną bieliznę... Aż mnie zazdrość bierze!
Może znajdzie się taki, co i moją wypierze.
„Nagrobek dramaturga”
Tu leży Iks – dramaturg mało znany światu.
Cóż, poszedł za przykładem własnego dramatu.
„Współczesna Ewa”
Współczesna Ewa nienawidzi węża –
w kieszeni męża.
„Rozmowa z panią Ypsylon”
Kiedym ją ujrzał, pomyślałem: „Bóstwo!”
Kiedym z nią mówił, stwierdziłem: „Ubóstwo”.
„Przysięga”
Raz kumpel spytał kpiarza-wiercipiętę:
„Dlaczego pijąc, oczy masz zamknięte?”
„Przysiągłem żonie – brzmi odpowiedź cicha –
że nie zaglądnę więcej do kielicha!”
„In vino veritas”
Szukał prawdy w winie, tydzień pił i wreszcie,
zamiast znaleźć prawdę, znalazł się w areszcie.
„Poezja i rzeczywistość”
Rzekł: „Nieba ci przychylę!”
Spytała: "Za ile?"
„Śmierć Biurokracego”
Gdy śmierć naszła go w biurze, gest uczynił ręką
i rzekł z przyzwyczajenia: "Następne okienko!"
„Nagrobek bumelanta”
Choć pożegnał się z życiem (jak to nieraz bywa),
robi to, co zwykł robić za życia: spoczywa.
„O sławie pośmiertnej”
Umarłym na nic się nie przyda
Panteon ani Piramida.
„Przygodnej”
Byłaś jako ten wierszyk, który się pamięta:
forma łatwa, treść błaha, lecz dobra pointa.
„Pytanie filozofa”
Spytał filozof: „Dlaczego kukułko,
te same słowa powtarzasz wciąż w kółko?”
A ta mu na to odparła: „Głuptasie!
Przecież tu wszyscy mają mózgi ptasie!”
„W oknach pewnej księgarni”
Książki, od życia i sztuki odległe,
grożą przechodniom: „Panie, kup pan cegłę!”
„Stroskanej matce”
Kto skarci motyla,
że kwiatek zapyla?
„Oświadczyny”
Dziewczę wzdycha: "Tak bardzo, miły kocham ciebie,
że mogłabym żyć z tobą o wodzie i chlebie!"
Dyl uśmiecha się słodko – i wyraża zgodę:
„Ty o chleb się postaraj, ja zadbam o wodę...”
„Na sekutnicę”
Płeć niby słaba,
a Herod – baba!
„Nagrobek satyryka”
Tyle lat się pisarstwem satyrycznym trudził,
póki siebie samego na śmierć nie zanudził.
„Na astronoma”
Tkwił w miliardach, bilionach...
Dziś mnie bierze śmiech:
Od kiedy się ożenił,
nie zliczy do trzech.
„W składzie trumien”
Suszą sobie głowy,
gdy trup nietypowy.
„O pewnym Nemrodzie”
Trafia w lot –
kulą w płot.
