Jana Sztaudynger, fraszki

Nic tak serca nie studzi, jak poznawanie ludzi.

Jan Izydor Sztaudynger

„Jestem taki”

Jestem taki, jak mnie Pan Bóg stworzył,
No – trochem świństwa od siebie dołożył.

„Uprzykrzony sublokator”

Ciało ma duszy
Po same uszy.

„Sens życia”

Po śniadaniu jest obiad, po obiedzie kolacja,
To dla wielu sens życia i jedyna w nim racja.

„Nic tak...”

Nic tak serca nie studzi,
Jak poznawanie ludzi.

„Nie wierzę”

Nie wierzę w latające talerze,
Chyba, że żona do ręki je bierze.

„Wiedzą lepiej”

Powiedzą ci sąsiedzi,
Co masz wyznać na spowiedzi.

„Nie zna...”

Nie zna imienia pana,
A już randka rozbierana.

„I kobieta...”

I kobieta, i kwiat
Mają dni swoje. Nie mają lat.

„Od męża...”

Od męża do żony
Wiedzie most zwodzony.

„Co robimy?”

Co robimy od stuleci?
Dzieci...

„Są głowy”

Są głowy, które stawiają opór,
Nawet i wtedy, kiedy spadnie topór.

„Etapy pijaństwa”

W sztok
I w rynsztok...

„Apel”

Myjcie się, dziewczyny,
Nie znacie dnia ani godziny.

„Brak trzech O”

Brak okazji, odwagi, ochoty –
Powody niejednej cnoty.

„Alea iacta est”

Rzekł ktoś rzucając chudą żonę:
– Kości zostały rzucone!

„Echo”

Ma własne zdanie
– Na zawołanie.

„Wyjaśnienia”

Czasami najwięcej rzucają cienia
Własne wyjaśnienia.

„Modlitwa zbójnika”

Boże, bądź ślepy i głuchy,
Idę do ładnej dziewuchy!

„Lubiła”

Lubiła gorszycieli,
Jeśli swój fach umieli.

„Cel uświęca środki”

W pogoni za ideałem
Wszystkie świństwa popełniałem.

„Dzięki”

Dzięki długoletniej wprawie
Sam siebie trawię.

„Odkrycie przez rozbicie”

Czasem, gdy runie piedestał,
Widać, że nikt na nim nie stał.

„Smaki”

Usta słodkie, humor kwaśny, mina słona –
Oto w trzech smakach cała ona.

„Mój pech”

Na tym polega mój pech,
Że cnota mi śmierdzi, a pachnie grzech.

„Naga...”

Naga – to ona nie była wcale,
Miała pończochy i korale!



Gra muzyczna: Jaka to melodia?
Przeboje disco polo

„Mój najmilszy radca”

Nawet gdy chcę ją zdradzić,
To muszę się jej radzić.

„Ja byłem zwierzę”

Ja byłem zwierzę. Ona święta.
Ale szeptała: – Lubię zwierzęta!

„Pytanie”

Grzechy mi drogie, A cnoty tanie,
Kto temu winien? Wy, piękne panie!

„Kariera orła”

Modelowała go natura
Z młodego orła – na starego knura.

„Przyjaciele”

Złączyła nas ze sobą szczerej sympatii nić,
Jam gotów umrzeć za niego, on gotów za mnie żyć.

„Wersal”

Jeśli dzieci wyrabiamy,
To ze względu na ich mamy.

„Na raty”

Na miłości zęby zjadłem,
Każdy z innym czupiradłem.

„Los”

Zależy los człowieczy
Od pleców i… zapleczy.

„Dostatek”

Nigdy nie braknie głuptasów
Noszących drzewo do lasu.

„Nawyk apostolstwa”

Nie mogę z apostolstwa rozstać się nawykiem,
Namawiam krokodyla, by się stał słowikiem.

„Doświadczenie”

Doświadczenie – to dar nieba
Masz, gdy ci już nie trzeba.

„Sukcesy”

Nigdy mi nie odmówiły,
Te, które mi się śniły.

„Dla kariery”

Modli się pod figurą,
Wszystko mu jedno pod którą.

„Rady”

Tysiąc rad dobrych mym dzieciom dawałem.
Ja także rad rodziców nigdy nie słuchałem.

„Słowo sumienia”

Pamiętaj w każdej sprawie
O pisanym w sercu prawie.

„Męskie gusta”

Mężczyźni patrzą tylko na nogi,
Choć to dopiero w połowie drogi.

„Rewanż”

Prawa piszemy sami,
Potem one rządzą nami.

„Proście”

Proście, a nie będzie wam dana,
Kobieta chce być zdobywana.

„Przesądy”

Na żaden przesąd nikt mnie nie nabierze,
Prócz tych przesądów, w które ja sam wierzę.

„Ona do niego, porzuconego”

Pierzcham –
Pierz sam!

„Stare wino i młoda kobieta”

To racjonalna dieta. Można na niej dożyć późnego wieku,
Lecz skąd wziąć zdrowia dla takiego leku.

„Pamięć”

Pamięć niech będzie przeklęta.
Wciąż robi remanenta!

„Pia culpa”

Uwieść dewotkę – to do niebios droga,
Przestanie wówczas nudzić Pana Boga.

„Pochwała brunetek”

Brunetkami na starość oczy me się pasą:
Kochaj mnie, kochaj – błagam – ciemna maso!

„Postęp”

Niejedna pani dla niejednego pana
Wpierw była obca, a potem obcałowana.




„Prośba o takt”

Dziewczyno, bądz pełna taktu,
Nie rób tragedii z – jednego aktu.

„Różnice”

Nie pojmie głodnego syty,
Bo ich różnią apetyty.

„Spóźniona troska”

Z honorem wyjść człowiek pragnie,
Zwłaszcza, gdy tonie w bagnie.

„Odkrywca”

Kolumb, jak wiemy, odkrył Amerykę,
Historia wspomina go czule.
Jam odkrył więcej, odkrywszy Ludwikę,
Bo naraz obydwie półkule.

„Życie”

Zanim się opamiętasz,
Kołyska, ołtarz, cmentarz –
I robisz smutne odkrycie,
Że to już całe życie.

„Kto?”

Kto ojcem dziecka?
Pomoc sąsiedzka.

„Para źle dobrana”

Jak świat światem
Grzbiet źle współżyje z batem.

„Przekora”

Czasem się właśnie mówi „Nie”,
Kiedy się bardzo czegoś chce.

„Ludzkość”

Ludzkość – to brzmi butnie,
I zawodzi okrutnie.

„Na ludzkie sądy”

Jak cię widzą – tak cię piszą!
Chyba źeś jest wielką fiszą...

„Cierpienie”

Cierpienie, gniotąc nas,
Człowieka zmienia w głaz.

„Mym skromnym zdaniem”

Nie zawsze trzeba mieć za drania
Tego, co jest innego zdania.

„Niestety”

Niestety, rzadko koło zdarzeń
Obraca siłą naszych marzeń.

„Lewa. Prawa.”

I jak się chodzić ten spodziewa,
Kto tylko krzyczy: "lewa, lewa!"
Na tym polega cała zabawa,
Że raz lewa, a raz prawa!

„Dwie postawy”

Kiedy znajdę się w tłumie,
To własną osobowość tłumię,
A kiedy znajdę się sam na sam,
To pierwsze skrzypce gram.

„Przestroga kłótnikowi”

Z mędrcem i z głupcem nie tocz zwady,
Żadnemu bowiem nie dasz rady.

„Judasze”

Pokrywa całus, albo kwiat
Intencje najpodlejszych zdrad.

„Sala portretowa”

W sercu moim mam
Galerię pięknych dam.

„Huzia na Józia”

Bóg tyle cudnych dziewek stwarza,
A potem wszyscy huzia na... dziwkarza.

„Przyjęcie klęski”

Klęskę przyjąłem tak miło,
Że to się w tryumf zmieniło!

„Wzdycham”

Wzdycham do własnej żony,
Taki już jestem zboczony.

„Zawsze to samo”

Już od czasów Adama, niestety,
Bokiem mężczyznom wychodzą kobiety.

„Bezpieczna”

Z taką nogą, z takim pyskiem
Stu cnót mogła być siedliskiem.

„Nocleg”

Cnota z okazją razem noc przespały,
Cnoty nie było, kiedy rano wstały.

„Boska komedia obywatela Dante”

Wiódł ją do czyśćca, wiódł ją do nieba,
A nie do łóżka, tam gdzie potrzeba.



Stworzony z aforyzmów i przysłów
Humorystyczny słownik języka polskiego

„Modyfikacja przykazań”

Dla tej pani bliźni –
To tylko mężczyźni.

„Zawiść”

Niejednego karła
Własna małość zżarła.

„Agnieszka”

Rysowałem jej imię na piasku,
Trwało chwilę, ale chwilę blasku.

„Brak świadków”

Cnotliwa nie ma świadków
Na gładkość swych pośladków.

„Antenaty i potomki”

Cóż, że wzniosłe antenaty,
Gdy potomków giętkie gnaty.

„Brak wymagań”

Nic od kobiety człowiek nie wymaga –
Może być naga...

„Astronomom i kochankom”

Niebo i miłą
Bierze się siłą.

„Bunt i przegrana”

Stanąłem ci do oczu –
I utonąłem w twym warkoczu...

„Polska A...”

Polska A Polsce B
Każe się całować w D.

„Był raz”

Był raz jeden taki mistyk,
Lubił baby i z nimi styk.

„Kameleonowi”

Łatwo ci zachować twarz,
Gdy kilka na zmianę masz.

„Cacy”

Zadaję sobie wiele pracy,
By ciągle mówić: cacy, cacy.

„Spojrzenie”

Poeta i anatom
Inaczej się przygląda kwiatom.

„Całując krakowiankę”

Spuść, miła, powieki,
Patrzą na nas wieki.

„Prawdziwych przyjaciół”

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie,
Ale lepiej się łudzić przy dobrym obiedzie

„Krótka pamięć”

W końcu historia zapomina,
Czy Kain Abla, czy Abel Kaina?

„Wolę”

Lubię cię w sukni jasnej,
Wolę cię w skórce własnej.

„Kryształowa kobieta”

Przeszłość pani kryształowa,
Kryształ cięty wciąż od nowa.

„Gwarancja”

Gwarancja cnoty –
To brak ochoty.

„Data urodzenia”

Jedni rodzą się za późno, a drudzy za wcześnie,
To wielka sztuka zrodzić się współcześnie!

„Kocham”

„Kocham” – to czasownik rzadki,
Deklinowany przez przypadki.

„Jeszcze”

Chociaż mi życie dało w kość,
Wciąż krzyczę – „jeszcze!” nigdy – „dość!”

„Wrogom”

Wrogom spieszyć z pomocą,
To ładnie, ale po co?

„Kałuża”

Chwaliła się, że jest duża
Kałuża
No cóż?
Nie znała jezior i mórz.

„Działanie wstydu”

Tak mocno we mnie działa wstyd,
Że słyszę wprost hamulców zgrzyt.




„Spryciarze”

Krzyczą, że idą
Pod sztandarem, pod egidą,
A potem swoje kroki
Kierują gdzieś na boki.

„Pecunia non olet”

Bogacze tak twierdzą,
Że pieniądze śmierdzą.
Lecz ja tak nie twierdzę,
Bo groszem nie śmierdzę.

„Współczesna Penelopa”

Zdradzając męża jeden ścieg robiła,
Na imieniny dywan mu wręczyła.

„Dzieje meteora”

Nie należał do żadnej z klik,
A więc zabłysnął i... znikł!

„Korekta przysłowia”

Starość – nie młodość – musi się wyszumieć,
Bo aby szumieć – trzeba mieć i ... umieć.

„Dzieje miłości”

On gotyk, ona barok,
Renesans zjawi się za rok.

„Koryto”

Postaw świnię przy korycie,
A rozpłynie się w zachwycie.

„Zmuszony”

Pająk zjadł muchę, lecz że prawo ceni,
Tłumaczy się potomnym: „Byliśmy zmuszeni”.

„Raj ocalony”

Przyjrzałem się tej Ewie –
Niech jabłko wisi na drzewie!

„Nitka i labirynty”

Rwie się wątła nitka cnoty
W labiryntach ochoty.

„Wielkie oczy”

Strach musi być uroczy,
bo strach ma wielkie oczy.

„Dzieje miłości”

Styk –
I ostygł!

„Do praojca Adama”

Mimo rożnicy wieków jesteśmy ci sami,
Zdradzamy żony z różnymi małpami.

„Hołd”

Składał szczery hołd po hołdzie
Temu, na czyim był żołdzie.

„Zasady”

Wygłaszaj wzniosłe zasady,
Łatwiej wtedy popełniać zdrady.

„Cena świętości”

Była piękna, dobra, święta,
Do dziś płacę alimenta.

„Mądry”

Mądry nawet tej nie wierzy,
Z którą aktualnie leży.

„Zmęczony”

Wygląda na zmęczonego,
Jak zdjęty z krzyża. Z kobiecego.

„Prośba do Boga”

Bądź sprawiedliwy dla innych, Panie,
Dla siebie proszę o zmiłowanie…

„Szczęście łysych”

Szczęśliwi łysi,
Nic im nie stoi, nic im nie wisi.

„Dobra żona”

Żona mi odpowiada,
Bo mi nie odpowiada.

„Szczęśliwy człowiek”

„Szczęśliwy człowiek” gdy się żeni,
Ma odtąd stróża serca i kieszeni.

„Pomsta nieba”

O pomstę do nieba woła,
Gdy on nic, choć ona goła.

„Żal za grzechy”

Czuła żal doskonały,
Gdy się grzechy nie udały.

„Maruderowi”

Skarżysz się na chmurę pyłu –
To dlaczego idziesz z tyłu?



Destruktor gra logiczna
Do wyboru dwa poziomy trudności

„Oda do młodości”

Młodość jest wyborną rzeczą,
Tylko młodzi temu przeczą.

„Skała”

Była wierna jak skała,
Lecz czasami kruszała.

„Treny na kociaka”

Minęła młodość i uroda,
Została reszta – szkoda!

„Unik”

Prawda w oczy kole,
A więc kłamstwo wolę.

„Po pięćdziesiątce”

Gdy człowiek w lustrze twarz swą bada,
Częstokroć chciałby krzyknąć: Biada!

„Po męsku”

Chciałaś być moja duszą i ciałem.
Ciało starczyło. Duszy nie chciałem.

„Mędrzec”

Nawet o tym nie wiedział,
Że ma na dupie przedział.

„Rada”

Nie dbaj, panno, o opinię,
Byleś zachowała linię.

„Przestroga dla pyskaczy”

Nim język puścisz w taniec,
Załóż na mordę… kaganiec.

* * *

Rzadko kobieta naturalna bywa,
Przeważnie są to „sztuczne tworzywa”.

* * *

Mimo najszybszych samolotów,
Do wczoraj nie ma już powrotu...

* * *

Są ludzie z dusza zrzędną,
Przy takich kwiaty więdną.

* * *

Lubię, gdy mi płacą
Nie wiadomo, za co.

„Gdy przyjdzie”

Gdy przyjdzie śmierci mojej dzień,
To odpoczniemy: ja i mój cień.

„Testament mój”

Żyłem z wami, kochałem i cierpiałem z wami,
Teraz żyjcie, kochajcie, cierpcie sobie sami.




Oceń fraszki Jana Sztaudyngera.
Zobacz jak głosowali inni.
Skala ocen od 1 do 5.

Głosowanie

Twoja ocena: